Site icon Admiral Tax

Michał Wiśniewski: Wielka Brytania jest dla mnie synonimem wolności biznesowej

Widok na Big Ben

Artysta, który sprzedał najwięcej płyt w Polsce, idol wielu pokoleń, ikona polskiej muzyki. Pierwszy polski przedstawiciel show businessu w prawdziwym zachodnim stylu, a także przedsiębiorca prowadzący działalność m.in. w Wielkiej Brytanii – gościem w siedzibie Admiral Tax jest Michał Wiśniewski, lider zespołu Ich Troje, a także klient Admiral Tax. Porozmawialiśmy z Michałem o jego podejściu do biznesu, o tym jak odnajduje się w gąszczu obowiązków wobec urzędów , oraz o porady Michała dla osób startujących w biznesie. Zapraszamy do lektury!

Michał – wszyscy znają Ciebie jako piosenkarza i lidera zespołu Ich Troje. Nie wszyscy jednak wiedzą, że jesteś także biznesmenem. Michał Wiśniewski to bardziej artysta czy człowiek biznesu?

Michał Wiśniewski: Troszkę jednego i troszkę drugiego, dlatego, że sztuka i biznes często idą w parze. Generalnie nie ma dzisiaj tak naprawdę możliwości, żeby bez mecenasów kultury cokolwiek tworzyć. Czy to będzie malarz czy to będzie artysta estradowy, potrzebuję pieniędzy, żeby jako artysta się realizować, mieć pewien komfort pracy. Myślę, że mi się to zawsze udawało łączyć.

Jak taka artystyczna dusza jak Ty odnajduje się w gąszczu obowiązków wobec urzędów?

Generalnie jak pokazało życie absolutnie nie odnajdywałem się. Stosowałem zasadę ‘”nie otwieraj listów, bo będziesz musiał coś zrobić”. I dopóki miałem do tego ludzi, wydawało mi się, że wszystko są w stanie dopilnować. Nic bardziej mylnego – trzeba dbać o siebie samego. Trzeba mieć wokół ludzi, którym nie ufasz a priori, ale kontrolujesz ich. Jak to mówi niemieckie przysłowie: “Vertrauen ist gut, Kontrolle ist besser”, zaufanie jest dobre, ale kontrola jest lepsza. Wydaje mi się, że w moim przypadku przez wiele lat próbowałem skupić się tylko na kreatywności, a zapomniałem o tym, że wszystko i wszystkich trzeba kontrolować. Można im pozostawiać swobodę działania, ale to tylko ja wiem najlepiej jak mój biznes prowadzić.

Wywodzisz się ze sceny punkowej. Czy przeniesienie biznesu do Wielkiej Brytanii to oznaka sprzeciwu wobec tego jak przedsiębiorcy są traktowani w Polsce?

W dużym stopniu tak. Przede wszystkim Wielka Brytania jest dla mnie synonimem wolności biznesowej. Wszędzie w każdym kraju są pewne reguły, natomiast jak wszyscy wiedzą w Polsce biznesmen to przede wszystkim chachmęt. Tu nie panuje zasada domniemania niewinności, tylko najpierw jesteś winien, najpierw musisz zapłacić, a później możesz dochodzić swoich praw. Absolutnie mi to nie pasuje. Staram się absolutnie nie obchodzić polskiego prawa, tylko działać jako obywatel Polski zgodnie z nim, natomiast jestem zobowiązany do tego, by dbać o swoje finanse i liczyć każdy grosz i stać zawsze po stronie światła. Więc nawet jeżeli któraś z gałęzi mojej działalności będzie rozliczana przez Wielką Brytanię, to będzie się to działo absolutnie zgodnie z prawem.

Czy bycie osobą powszechnie rozpoznawalną, stałym bywalcem okładek kolorowych czasopism pomaga czy raczej przeszkadza w robieniu interesów? Czy ktoś jest bardziej skory do współpracy “z takim Wiśniewskim” czy raczej wręcz przeciwnie.

Ja myślę, że ludzie bardzo często cenią sobie we mnie tzw. komunikat otwarty, czyli mówię co myślę. Jestem w zasadzie bardzo konkretnym człowiekiem. Jedni radzą sobie z tym oczywiście lepiej, drudzy gorzej, ale nauka asertywności zarówno w biznesie jak w sztuce jest bardzo ważna. Można oczywiście zachłysnąć się każdym sukcesem, stąd się biorą największe porażki. Zachłyśnięcie sukcesem w sztuce powoduje to co stało się ze mną – przestałem kontrolować wszystko to co się działo dookoła. Jeśli chodzi o biznes, to ja byłem pierwszym w Polsce producentem kart plastikowych, które dystrybuowaliśmy i produktowaliśmy z wielkim sukcesem. Wydaje mi się, że ludzie sobie bardzo cenią we mnie to,  że jestem konkretny. A czy można to pogodzić? To zupełnie inne pytanie. Wszystko można pogodzić, wystarczy tylko chcieć, a umiejętności do tego można nabyć.

Jakich rad udzieliłby Michał Wiśniewski osobom startującym w biznesie?

To bardzo dobre pytanie. Na pewno zaufanie jest dobre, ale kontrola jest lepsza. Pilnuj swojego. Pamiętaj, że na początku musisz pracować po 16-20 godzin. Nic się samo nie zrobi. Wszystkiego musisz dopilnować. Nie myśl, że jakoś to będzie – no nie będzie. Czasami mam takie wrażenie, że ludziom się wydaje, że jeden dobry deal i są ustawieni – nic bardziej mylnego. Przede wszystkim kontynuacja w pracy. Wszystko potrzebuje umowy, albo przynajmniej pisemnego potwierdzenia. Nic nie załatwiajcie ustnie, to kosztuje naprawdę niewiele czasu nawet, jak nie lubicie pisać maili, to zawsze wszystko lepiej mieć na papierze. W najmniej oczekiwanym momencie okaże się to, że jest to zbawienne.

Wiemy, że branża hazardowa jest Ci bliska. Hazard w Wielkiej Brytanii odpowiada za ponad 100 tys. miejsc pracy. Czy prowadzenie firmy w Wielkiej Brytanii daje Ci korzyści przy współpracy z firmami hazardowymi?

Jako Polak w ogóle nie mam możliwości prowadzenia takiej działalności w Polsce, a moja firma w UK jak najbardziej. Dzięki Bogu mamy w UE swobodę świadczenia usług. Zobaczymy jak się to zmieni po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Natomiast tak czy inaczej firma pozostanie, więc będzie mogła jak każde inne przedsiębiorstwo w normalnym kraju, działać w ramach prawa. Obecnie prawo brytyjskie dopuszcza taką działalność i jest dla mnie jedyną rozsądną alternatywą.

A czy biznes to hazard? Twardo analizujesz przed podjęciem decyzji?

Myślę, że każdy rozsądny człowiek powie dwie rzeczy, które po części się wykluczają. Nigdy nie osiągniesz niczego bez ryzyka. W każdym biznesie pojawia się zawsze element szczęścia, czyli, rzeczy której nie jesteś w stanie zamknąć w liczbach. Minimalizacja ryzyka zawsze się opłaca. Nie tylko poprzez dywersyfikację swoich działań, ale również przede wszystkim przez zabezpieczenie. Wszyscy wiedzą, że gram w pokera, dlatego dam taki przykład: istnieje coś takiego jak bankroll management (zarządzanie kapitałem). Pokerzysta zawodowy trzyma się określonych zasad zarządzania kapitałem, czyli określonych kwot i budżetów, które przeznacza na grę. Wszystkie statystyki pokazują, że zawodowy pokerzysta długofalowo nie może stracić swoich pieniędzy. Może mieć gorsze i lepsze momenty, ale długofalowo jego decyzje będą zawsze poprawne. Wynika to z rachunku prawdopodobieństwa, matematyki, psychologii i doświadczenia zbieranego nie tylko przy stole, ale przez innych graczy. Dlatego zarządzanie swoim kapitałem jest bardzo podobne jak w przedsiębiorstwie. Jeśli dzisiaj postawimy wszystko na jedną kartę, najprawdopodobniej mamy duże szanse, żeby wszystko stracić. Nie możemy inwestować wszystkiego naraz, bo stracimy płynność. Bardzo podobnie jest w przypadku pokerzystów. Wbrew pozorom ma to bardzo wiele wspólnego.

Z perspektywy czasu jak oceniasz podjęcie decyzji o przeniesieniu swojej firmy do Wielkiej Brytanii?

Odpowiedź byłaby jedna – była to absolutnie trafna decyzja, bo prowadzenie tej działalności w Wielkiej Brytanii jest bardzo proste. Nie muszę się zastanawiać czy mogę odliczyć kawę czy obiad z kontrahentem. Wiele rzeczy jest bardzo uproszczonych, które pozwalają mi na spokojniejszy sen. A ja chyba tak naprawdę najbardziej sobie cenię spokój za oknem.

A na scenie kiedy Cię będziemy mogli zobaczyć? Masz plany koncertowe w Polsce i Wielkiej Brytanii? A może w Irlandii – tam także jest sporo Polaków i firm prowadzonych przez Polaków…

Bardzo się cieszę, że mogę wszystkich poinformować, że nie wiem jak będzie w Anglii, ale będziemy w Irlandii Północnej i Irlandii. 6 czerwca zapraszamy wszystkich do Dublina, 7 czerwca do Belfastu. Tam pojawimy się na pewno. Co będzie z Londynem? Na razie nie mamy żadnych propozycji, ale wydaje mi się po dużym sukcesie dwóch koncertów, które odbyły się dotychczas dawno dawno temu w Wielkiej Brytanii, że mamy dla kogo grać. To są w końcu ludzie, którzy wyjeżdżali, gdy byliśmy na szczycie.

Dziękujemy za rozmowę!

Dziękuję serdecznie!

Udostępnij:
Exit mobile version